Kolejna dawka błędów w makijażu


Hej,

Dziś porozmawiamy sobie znowu o błędach popełnianych w makijażu. Chciałam, żeby te posty dzieliły większe odstępy czasowe i dawkować Wam pewne rzeczy, ale dopóki mam problem ze zrobieniem bardziej rozległych postów, chcę stworzyć coś krótszego, aby coś się tu jednak pojawiało. W dalszym ciągu nie mam jak opublikować tego, co planuję od dawna, więc wybaczcie.
Ale co tam, przechodzimy do rzeczy. Pamiętajcie - wszystko z przymrużeniem oka, bo nie ma tu ani grama nienawiści.

1. "Podczas snu też muszę być piękna!" 
Pewnie rozumiecie, że chodzi o spanie w makijażu. Jeśli ktoś tak robi codziennie, czasami albo raz na jakiś czas - niech zerwie z tym w tej chwili. Naprawdę. Chyba że chce mieć szybciej zmarszczki i zniszczoną cerę, o wypadaniu rzęs przez zaschniętą maskarę nie wspomnę. Nie, nie i jeszcze raz NIE dla spania z makijażem na twarzy. Nieważne, czy jesteście zmęczone, wróciłyście późno z imprezy, znajdzie tę odrobinę siły na demakijaż. Skoro już maltretujemy skórę kosmetykami, dajmy jej odpocząć w nocy, bo po dłuższym czasie możemy się mocno zdziwić naszym wyglądem.

2. Nie wyjdę z domu bez makijażu!
Z czym to się kojarzy? Mi z codziennym malowaniem i Wam też powinno. Jeśli dokądś wychodzimy - dobrze, pomalujmy się, ale czy np. do zwyczajnego wyjścia w dresie do spożywczaka albo warzywniaka musimy spędzać dłuższy czas przed lustrem, strojąc się? Bo dla kogo? Dla tych warzyw i owoców? Nie, przepraszam, a może dla dezodorantu albo mydła? A może liczycie na zobaczenie przystojnego ochroniarza?  Nie warto. Naprawdę, nie musicie malować się codziennie. Skoro w tygodniu nie możecie bez tego żyć, dajcie odpocząć twarzy w dni wolne od pracy, szkoły i, zazwyczaj, wychodzenia z domu. Skóra twarzy też musi w pełni odetchnąć powietrzem, a nie łapać je przez zatkane podkładem pory.

3. Mocne oczy, mocne usta
Jak szaleć, to szaleć! Ale z takim połączeniem radzę uważać. Zazwyczaj nie wygląda to dobrze, nawet na imprezie. Co za dużo, to nie zdrowo. Niestety. Może na ten temat wypowiem się dokładniej, bo są makijaże zrobione zgodnie z tą zasadą i wyglądają świetnie, ale tutaj zależy mi na tym, aby ogólnie określić i wyjaśnić problem. Jeśli chodzi o makijaż dzienny lub nawet imprezowy, o takim na wyjście np. służbowe nie wspomnę, mówię stanowcze nie dla tak samo intensywnego podkreślania oczu i ust. A jak do tego dojdą brwi, to ojej! Przykład, który mam na myśli macie TUTAJ. A jeśli chodzi o radę, to polecam skupienie się na jednej części twarzy, jednak nie zapominając o tej drugiej i ją delikatniej podkreślić.

4. Sztuczne naturalne rzęsy
Ha, jak to możliwe? Podstawowa przyczyna - nakładanie zbyt dużej ilości warstw tuszu na rzęsy. Innym powodem może być np. stara i dość sucha maskara, która skleja rzęsy i nierównomiernie rozprowadza tusz. Tak czy inaczej, wygląda to fatalnie. Jeżeli jest to wina tego, który się maluje - polecam maksymalnie dwie warstwy tuszu, chyba że jest taki świetny, że przy trzeciej jeszcze sobie radzi. Podejrzewam, że tego typu tusze nie goszczą u wielu panien, w tym u mnie, więc radzę nie przesadzać. Jeżeli chcemy uzyskać efekt bardziej widocznych rzęs, a dwie warstwy tuszu nas nie zadowalają, należy założyć sztuczne - ot cała tajemnica.

I ostatni, ale nie najmniej istotny, punkt 5. Szpachlą po twarzy
Oczywiście nie jest moim celem urażenie Waszych rąk lub pędzli i czegokolwiek, czym nakładacie Wasz podkład. Niemniej nakładanie go jak najwięcej, by jak najbardziej przykryć niedoskonałości nie jest dobrym rozwiązaniem. Naprawdę to wygląda, jakby ktoś nałożył nam tapetę na twarz. Wiem, to boli, bo prawda bywa bolesna. Co radzę? Dziewczyny kochane, jeśli macie trudne do zakrycia przebarwienia, różową skórę od naczynek, same naczynka, trądzik czy cokolwiek, to po pierwsze: zaopatrzcie się w dobry korektor, który pomoże to zakryć, a po drugie: podkład dokładajcie STO-PNIO-WO, po każdej warstwie lub tam, gdzie dołożyłyście, sprawdzając w lusterku jak to wygląda. Jeśli Wasza twarz powie (w domyśle oczywiście, no chyba że do kogoś twarz mówi!) "stop", to macie się jej posłuchać! A może to oczy Wam powiedzą, bo to one w końcu pokazują. No, nieważne. Chodzi o to, żeby temu przeczuciu zaufać i tyle. Nie zawsze uda nam się wszystko dokładnie przykryć, poza tym pewnych rzeczy nie wolno (i to się pewnie pojawi w kolejnym poście z tej serii), a podkład powinien przede wszystkim wyrównać koloryt cery i ewentualnie ją wyrównać, ale przecież nie zrówna Waszego trądziku ze skórą - takich cudów nie ma.

To tyle, mam nadzieję, że mój dzisiejszy nastrój, nieco mroczny, nie popsuje Waszego, a choć trochę go poprawi. Oby rady okazały się przydatne. Będzie mi miło, jak dacie mi znać. Jeśli macie jakieś uwagi, zażalenia, poprawki - wiecie, co robić. Jeśli wolelibyście inną formę postów tej serii, koniecznie dajcie znać. A może mam wszystko popierać przykładami? Czekam na opinie.


Do następnego!
dzisiaj mroczna - D.
Źródło zdjęcia (link) - snobka.pl
Specjalne przeprosiny dla Bukowiny - ten makijaż jest wyjątkowo nietrafiony...

Komentarze

  1. Mocne oczy + mocne usta czasami są dobre. Oczywiście jeśli zachowa się umiar. Nie rozumiem tej teorii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Dlatego napisałam, że można zrobić to dobrze, jednak trzeba uważać. Należy również unikać podobnych sytuacji jak ta w podanym przeze mnie przykładzie.

      Usuń
  2. Aleksandra Bugalska18 maja 2014 20:58

    Z tego akurat posta oprócz faktu, że "sztuczne naturalne rzęsy" mogą być od wyschniętej maskary, nic nie było dla mnie nowością, ale muszę Ci powiedzieć, że lubię przeglądać tę serię Twoich postów, ponieważ masz bardzo wyważony i zabawny język, gdy udzielasz komuś rad. Niby skutecznie, ale bez objeżdżania kogoś itd. Fajnie. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Bardzo mnie cieszą i motywują do dalszego działania! Czas poświęcony na napisanie kilku słów nie pozostanie niedoceniony — odpowiadam na nie u siebie, ale chętnie odwiedzam komentujących.

Popularne posty