Alantan Dermoline lekki krem - naprawdę warty uwagi?

Cześć!


Przybywam dziś z obiecaną recenzją kremu, którego nazwę widzicie w tytule posta. Krem poleciła mi jedna z blogerek, ale później napotkałam sporo pozytywnych opinii na jego temat. Że świetnie nawilża, że idealnie nadaje się pod podkład i ogólnie makijaż, że zachwyca i tak dalej, itd...
No cóż, postanowiłam to sprawdzić dla siebie i dla Was, więc jeśli jesteście ciekawi, czytajcie dalej w poszukiwaniu odpowiedzi na to intrygujące pytanie - czy rzeczywiście jest taki dobry, jak wszyscy dookoła prawią? 


Jeszcze nie nadałam swoim recenzjom jednolitej i konkretnej formy, dlatego pozwólcie mi na eksperymenty. Wasze opinie będą dla mnie cenne, bo o to mi chodzi, żeby Wam się je wygodnie czytało.


Chyba każdy zna zasypkę Alantanu. A przynajmniej żeńska część populacji. Która z nas jej nie używała i nie używa nadal? Łagodzi podrażnienia itd. Generalnie jest świetna. Ale nie o tym. Dążę do tego, iż marka ta znana jest z aptecznych produktów i taki właśnie mam Wam do przedstawienia, aczkolwiek nie musicie się martwić, że będzie to kolejny krem, który będzie np. zbyt tłusty. Lecz o tym później.
Jak na Alantan przystało, bo raczej ma dobre opinie, nie pomylili się, tworząc ten właśnie krem. Seria Dermoline składa się z ów bohatera tej notki - lekkiego kremu (niebieski), ale także półtłustego kremu  z witaminami A+E polecanego na zimne i chłodne dni (różowy), ochronnego z tymi witaminami (fioletowy) oraz maści pielęgnacyjnej z witaminą F (zielony).
Jednak to niebieskiemu koledze poświęcimy dzisiaj całą naszą uwagę. Ciekawi?


Producent obiecuje nawilżenie, pielęgnację i regenerację skóry. W opakowaniu znajdziemy także ulotkę, a więc jak przy każdym leku. Zapewne jest ona ze względu na alantoinę i d-panthenol (5%), które zawiera. Poniżej macie jej zdjęcia.


Przekonajmy się zatem, czy mówił prawdę! Poniżej rozpatrzyłam bardziej szczegółowo dla Was pewne aspekty, które uznałam za najistotniejsze.

Zanim jednak, zobaczmy, jakie składniki posiada:
Aqua, Panthenol and Propylene Glycol, Cetearyl Alcohol and Polysorbate 60, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Octyldodekanol, Caprylic/Capric Triglyceride, PEG-8 Allantoin, Demithicone, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Citric Acid (wyjaśnienie INCI macie tutaj).


Nie jest go dużo, ponieważ zaledwie 50 gramów. To niestety niesie za sobą słabą wydajność. Nie jest też tak, że użyje się go dwa razy i koniec, ale jak dla mnie kończy się za szybko, bo bodajże po kilku użyciach - wszystko zależy od tego, ile potrzebujemy na raz. Jeszcze mi go trochę zostało, ale już muszę się bardziej wysilać, aby coś z niego wycisnąć. Chyba po skończeniu przetnę opakowanie i będę wygrzebywać, ile się da!
Gdy nałożyłam go po raz pierwszy, zmartwił mnie fakt, że się lepił na twarzy. Ale! Po wchłonięciu pozostawiał gładziutką w dotyku skórę, która przypominała mi wówczas np. matową taśmę klejącą (wiem, ja i te moje porównania!), co jest miłe.
Niestety albo i "stety", wszystkie plotki na jego temat w moim przypadku się potwierdziły. Krem nawilża, i to dość długotrwale, ponieważ nałożywszy go na noc miałam go jeszcze na twarzy po obudzeniu, a nie oszukujmy się - sen to ekstremalne warunki dla utrzymania się czegokolwiek na ciele.
Ma biały kolor, ale po rozsmarowaniu (kiedyś opiszę Wam, w jaki sposób poprawnie kremować twarz i ciało) staje się przezroczysty. Pod koniec posta znajdziecie filmik, na którym prezentuję jego przemianę.


Co więcej, pod podkład nadaje się całkiem nieźle. Dobrze jednak jest w miarę szybko pokryć go podkładem, ponieważ kiedy się za bardzo wchłonie, twarz może stać się zbyt tępa na kosmetyk. Być może tylko u mnie tak było, nie wiem. Czułam nawilżenie, aczkolwiek nie zauważyłam, aby długotrwale wygładzał skórę w sposób, który ukryłby skórki (ponieważ podkład je uwydatnił, chyba że nałożyłam go niemal od razu na krem).
Akurat nie miałam żadnych ranek na twarzy i nie mogę jednoznacznie stwierdzić, czy przyspiesza regenerację skóry, natomiast wiem, jak działa d-panthenol i ufam, że tutaj też się sprawdza. Co do uczuleń, mnie się nic nie działo, a raczej mam wrażliwą skórę.
Przy cerze tłustej albo strefie T może się gryźć, ponieważ jest odrobinkę tłusty (d-panthenol), a nie matuje, bo nie takie jest jego zadanie.

Zatem... jakie są jego plusy, w pigułce?
• długotrwale nawilża;
• szybko się wchłania;
• po wchłonięciu skóra jest przyjemna w dotyku;
• nadaje się pod makijaż;
• cena;
• estetyczne i poręczne opakowanie;
• dobrze się dozuje;
• ma neutralny, niedrażniący zapach;
• koi podrażnienia, niechciane ciepło na twarzy;
• dostępność (apteki);
• lekki;
• wodnisty;
• nałożony na noc nie ściera się mocno;


Natomiast niedociągnięcia mają się następująco:
• jest go za mało (może być mało wydajny);
• może nie wygładzić skórek na twarzy;
• posiada olej silikonowy (sztuczny natłuszczacz), który jest szkodliwy dla środowiska naturalnego;
• zawiera substancje mogące uczulać (!);
• ma w sobie konserwanty;
• może nie być dla cery tłustej lub ze strefą T (delikatne natłuszczenie).

Krótko mówiąc: jak wszystko, produkt ten ma również parę wad. Nie jest produktem idealnym, ale jak dla mnie bardzo dobrym i z czystym sumieniem polecam Wam ten krem, przynajmniej jako coś na początek. Zauważmy, że posiada jednak więcej zalet, aniżeli wad. Nawilża, a o to przecież najbardziej chodzi. Dodatkowo, jeśli ktoś zajmuje się makijażem lub maluje się na co dzień i potrzebuje jakiejś "bazy" pod spód, nieco wygładzi skórę, ale jeśli ktoś ma "nieogarnięte" skórki (jak ja), podkład może je uwydatnić (chyba że mój podkład i tak by to zrobił). Dlatego że to są moje subiektywne odczucia, zachęcam Was do wypróbowania tego, nazwijmy to, cudeńka, bo kosztuje w aptekach niewiele - około 8-11 złotych! Jak na tę cenę warty wypróbowania.

Na koniec obiecany filmik. Zależało mi na nim, dlatego puszczam go mimo złej jakości, za którą przepraszam i zobowiązuję się to naprawić następnym razem. Jako że chodzi tylko o pokazanie, musicie przeżyć tę lekką nieostrość.

 

Mam nadzieję, że ta recenzja była dla Was wystarczająca, rozwiała wątpliwości i pomogła w podjęciu decyzji. Dajcie mi znać, oprócz opinii o kremie, co sądzicie o formie recenzji, to dla mnie ważne.

W przygotowaniu kolejny post, myślę, że dość ciekawy.
Tymczasem do kolejnego!
D.

Źródła: www.blondregeneracja.com (INCI);

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. A, pewnie. Wypróbować nie zaszkodzi, zwłaszcza za taką cenę. Myślę, że to przyzwoity produkt.

      Usuń
  2. Praktycznie wszystkie odczucia mam takie same.Jeżeli nakładam go pod makijaż to nie czekam zbyt długo aż się wchłonie lub robię to na mokro bo faktycznie gorzej wtedy rozprowadzić podkład. Jedynie zaskoczyłaś mnie tym, że jest nie wydajny. ja mam go ponad miesiąc i jeszcze ponad połowa, ale jak wiadomo co twarz to obyczaj i inne zapotrzebowania :). Kosmetyk roku 2014!

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. I mogłoby być jeszcze inne opakowanie ułatwiające aplikacje bo ta zakrętka w pośpiechu nieco się gubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydajność to indywidualna sprawa, możliwe też, że zbyt dużo na raz nabierałam.
      Zgadzam się, opakowanie może i jest w porządku do dozowania kremu, ale nakrętkę dość trudno się zakręca, żeby równo ją nałożyć i dokręcić. Dzięki za opinię!

      Usuń
  4. Ja również czytałam już kilka postów o tym kremie. Może naprawdę jest taki dobry. Muszę wypróbować.
    http://moniqqus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto. Dużo nie kosztuje, więc ryzyko nie jest wielkie.
      Dzięki za adres, ale sama trafię do swoich czytelników. :)

      Usuń
  5. Ja nie używałam ich zasypki :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację.
      Podejrzewam, że matki jednak zasypują swoje niemowlęta taką zasypką, więc nie można być tego takim pewnym. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Bardzo mnie cieszą i motywują do dalszego działania! Czas poświęcony na napisanie kilku słów nie pozostanie niedoceniony — odpowiadam na nie u siebie, ale chętnie odwiedzam komentujących.

Popularne posty